Żelazna rezerwa finansowa- czyli właściwie co?
Żeby móc odpowiedzieć na powyższe pytanie, należy najpierw zdefiniować pojęcie rezerwy finansowej. Rezerwa finansowa to składowa majątku, jedna z trzech, każdego gospodarstwa domowego. To ta część, która ma być dostępna podczas nieoczekiwanych, nieplanowanych wydatków. Wzorcowa rezerwa finansowa powinna być podzielona na tzw. Oszczędności na… i Żelazną rezerwę finansową.
Żelazna rezerwa finansowa to nic innego jak środki na sytuacje, których nie planujemy. Inaczej mówiąc: jest to ratunek na zdarzenia losowe, najczęściej te niechciane, których nie przewidujemy. Bycie świadomym finansowo to planowanie, wtedy jesteśmy krok do przodu i przygotowujemy się także na najgorsze momenty. Żelazna rezerwa finansowa to właśnie środki na czarną godzinę.
Żelazna rezerwa finansowa powinna być osobnym portfelem. Nie mieszamy jej razem z pieniędzmi, które zbieramy na jakiś konkretny cel, np. kupno samochodu, węgiel, czy wakacje.
Jaką wartość powinien mieć ten nasz żelazny portfel? Czyli konkretnie ile mam mieć na czarną godzinę? Tutaj dla każdego odpowiedź jest inna, zależna od wielu czynników. Żeby móc określić swoją żelazną rezerwę finansową musimy najpierw obliczyć miesięczne koszty, wydatki gospodarstwa domowego. Jest to np. 5000 zł, od tej kwoty ustalamy jej wysokość. W optymalnym modelu powinna to być sześciokrotność tej sumy ( 5000 x 6= 30000), w minimalnym trzykrotność, a w maksymalnym dwunastokrotność miesięcznych kosztów. Nie oznacza to, że środki te trzymamy w tzw. skarpecie.
Rozkład środków w ramach żelaznej rezerwy może mieć różne składowe, zależne od preferencji. Czy czujemy się komfortowo mając je na koncie, w kopercie czy w przysłowiowej skarpecie, a może podzielone jeszcze inaczej.
Żelazna rezerwa to koszyk bardzo defensywny, budowany w czasie lub już zbudowany. Są to środki, których nie używamy do żadnych ruchów konsumpcyjnych ani inwestycyjnych. Powinny one jednak być zabezpieczone i w jakimś stopniu chronione przed inflacją. Trzeba zadbać, żeby strata wartości była jak najmniejsza. Chociaż realna strata środków, spowodowana inflacją, będzie, to nominalnie one coś zarobią. Można ulokować część np. w obligacjach skarbowych.
Składniki i proporcje, w jakich należy trzymać środki w ramach żelaznej rezerwy finansowej zależą, jak już wspomniałem, od sentymentu i można je ulokować m. in. w obcych walutach, metalach szlachetnych, obligacjach Skarbu Państwa, jak i w polskiej złotówce, jednak tutaj w niewielkiej części.
Najważniejsze jest odsuwanie środków od reszty portfela, czyli budowanie żelaznej rezerwy finansowej albo przekierowanie środków, które już zbudowaliśmy. Nadrzędnym celem naszych działań finansowych powinno być przede wszystkim posiadanie takiej nietykalnej części majątku, który będzie łatwo i szybko dostępny w chwilach kryzysowych. Będziemy lepiej na nie przygotowani przynajmniej z punktu finansowego.