Zmiana Papieru na Wartość czyli jak radzić sobie z inflacją?
Nie ukrywam, że to zawsze pierwsze pytanie, które pada podczas konsultacji finansowych, rozmowy z klientami czy nawet znajomymi. Fakt, że zaczynamy ją odczuwać (oficjalna inflacja, według CPI, za ostatnie 12 miesięcy wyniosła 15,5%!) można zauważyć na każdym kroku, a szczególnie w kolejkach do kas. Niestety, inflacja 2,5% w skali roku na przestrzeni lat również jest niebezpieczna. Tylko zabija powoli, rok za rokiem „obgryzając” nasze oszczędności (100.000 zł, po 30 latach takiej inflacji rok do roku, warte jest około 46 788 zł – czyli ponad 50%!). Problem jest taki, że społeczeństwa zauważają złą sytuację, gdy ona nabiera potężnych rozmiarów a niejednokrotnie bardziej niebezpieczne są małe nawarstwiające się wyzwania.
Kolejna sprawa to fakt, iż jak już pojawia się PROBLEM, to chcemy go rozwiązać „tu i teraz” – czyli skoro tracimy 15,5%, to chcemy znaleźć „rozwiązanie”, które da nam te 16% netto zysku, żeby być na zero. Proste prawda? Tylko niestety, takie „rozwiązania” są mało dostępne, a gdy są, to tylko dla tych, którzy są przygotowani, mają doświadczenie i doradców obok siebie – takie osoby mogą mieć jeszcze większe zyski! To bardzo ważne, ponieważ obecna sytuacja sprzyja wielu oszustom, którzy chcą od nas wyciągnąć oszczędności obiecując ponadprzeciętne zyski. Jeśli ktoś Tobie proponuje takie zyski, a Ty nie posiadasz ani znajomości, ani doświadczenia, ani wiedzy, to warto się skonsultować z kimś, kto Ci wyjaśni na czym to „złoto” tak naprawdę polega.
Zaczyna nam się nakreślać, że z inflacją nie da się nic zrobić w takim wypadku. Po części jest to prawda, ponieważ jeśli zacząłeś myśleć o inflacji dopiero teraz, gdy jest olbrzymia – to po prostu oblałeś test. Jest to podobne do wyprawy górskiej, na którą zapomnieliśmy zabrać ze sobą wodę, i nagle potrzebujemy się napić… Więc jedyne co możemy teraz zrobić, to przygotować się na kolejną, podobną sytuację i już powoli walczyć z jej skutkami (przypominam, że 2,5% corocznie to też spory problem). W jaki sposób? Zastanówmy się, czym jest INFLACJA jeśli chodzi o pieniądze.
Jest to spadek wartości nabywczej pieniądza – czyli mniej kupimy za 100 zł produktów teraz niż za te same 100 zł np. 10 lat temu. Z czego to wynika? Ponieważ rząd ma możliwość nieograniczonego dodrukowania 100 zł, ale nie ma możliwości „wydrukowania” usług i dóbr. Przykład. Jeśli w Polsce w 2020 roku wydobyliśmy 108,5 mln ton węgla za cenę 1.000 zł/tonę, to w momencie dodruku kolejnych 100 mld złotych… węgla nie przybędzie więcej, ale będzie więcej gotówki, czyli cena pójdzie w górę do np. 2.000 zł/tonę. Nie przez to, że węgiel podrożał ale przez to, że ludzie mają więcej pieniędzy z niczego (oczywiście na cenę wypływa więcej czynników np. popyt i podaż, ale tutaj pozwoliłem użyć sobie takiego uogólnienia). Społeczeństwo widzi banknot jako wartość, a tak naprawdę, to wartością jest ile społeczeństwo wytworzyło dobra (żywności, energii, urządzeń, samochodów etc.) – czyli banknot to tylko sposób wymiany dóbr i usług, abyśmy nie wrócili do czasów, kiedy wymienialiśmy się dobrami (barter) np. zboże za ubranie. Dobra i usługi powstają przez ciężką pracę, a banknoty przez politykę monetarną – która nic nie tworzy.
Tym sposobem pojawia się nam rozwiązanie problemów inflacji. Jeśli moje oszczędności to zazwyczaj papier z podobizną króla lub zapis cyferek w aplikacji – to nie mam żadnej wartości oprócz umownej – że ktoś za to da mi pożądany towar lub usługę. Natomiast jeśli moje oszczędności to wartość, jak np. surowce (złoto, srebro etc.) i inne dobra – to mam coś czego tak łatwo nie da się wydrukować i mogę to również wymienić na inne dobra. Czyli odpowiedzą jest POSIADANIE WARTOŚCI!
Jakie wartości warto mieć w portfelu? Nieruchomości, grunty, akcje spółek, surowce, dobra materialne (najlepiej takie, które nie niszczeją czy zużywają w czasie) – wówczas jesteśmy odporni na inflację, ponieważ zamieniamy „papier na wartość”. I owszem, te wartości i ich wycena może pójść w dół i być nawet na „minusie”, ale ten minus nie sprawia, że mam np. mniej mieszkania, tylko, że mniej osób jest chętnych kupić to mieszkanie za wydrukowane pieniądze. Podobnie z akcjami spółek – nawet gdy spadną 50%, to nadal je mam (a spadek ich wyceny nie oznacza, że słabo sobie radzą). Wówczas warto nawet dokupować tej wartości za nasze wydrukowane pieniądze, szczególnie jak idzie ich wycena mocno w dół – to się nazywa okazja inwestycyjna. Bogaci ludzie nie mają pieniędzy – oni posiadają wartości. Często te wartości przynoszą im zyski w krótszym bądź dłuższym czasie i za to nabywają kolejne wartości. Tak można zarobić na inflacji. Tak można się przed nią bronić. Tylko, aby móc to zrobić potrzebujemy znać „wroga”. Nie mamy wpływu na politykę monetarną (no chyba, że jako społeczeństwo się zorganizujemy i powiemy STOP i nie będziemy wydawać tak dużo tych wydrukowanych pieniędzy – ale to nie możliwe – stąd np., aby zmniejszyć inflację podnoszone są stopy procentowe, żeby ludzie więcej płacili za kredyty, bo wtedy mniej wydają na inne dobra etc.), ale mamy wpływ na nasze codzienne zakupy. Jasne, potrzebujemy też coś konsumować, korzystać z życia również warto, ALE czy przy tym budujemy też jakieś wartości ? Należałoby się nad tym zastanowić. Jeżeli nie potrafimy tych wartości tworzyć lub nie wiemy jakie nabywać – wskazane jest, aby skonsultować to z planerem finansowym lub osobami, które widać, że mają takie doświadczenie (np. bogaci, na których Polacy nie patrzą przyjaznym okiem).